• Krajobraz I
    Krajobraz I
  • Krajobraz II
    Krajobraz II
  • Krajobraz III
    Krajobraz III
  • Krajobraz IV
    Krajobraz IV
  • Krajobraz V
    Krajobraz V
  • Krajobraz VI
    Krajobraz VI
  • Krajobraz VII
    Krajobraz VII

Cykl ''Krajobrazy''

 

O DETALU W PŁASKORZEŹBIE


     Sądzę, że łatwiej przyjdzie wyjaśnić znaczenie jakie przykładam do detalu w płaskorzeźbie, jeśli na początek wspomnę o inspiracjach mojej twórczości w tym zakresie.
Zawsze bliska mi była sztuka Odrodzenia.
Nie jest to może zainteresowanie szczególnie oryginalne, ale widać, ten sposób pojmowania sztuki najbliższy jest mojej wrażliwości.                                                                                           
     Towarzyszy mi (a myślę, że jest to udziałem większości z nas) poczucie swego rodzaju niezborności ze światem. Poczucie braku, niepełności, jakiejś szczeliny między „Ja a Rzeczywistość”.
Wydaje się, że próbując zapełnić ową szczelinę oddajemy się religii, filozofii, bądź to sztuce wreszcie. Dla mnie, człowieka żyjącego w migawkowym świecie dziennika, reklamy i video-clipu, dzieła Donatella, van Eycka czy Rafaela dają okazję do zatrzymania się nad tym co w mojej rzeczywistości usytuowane jest naprawdę.
Stąd pewnie, we własnej twórczości szukam podobnego zatrzymania się.

     Spore zaskoczenie przeżyłem stojąc kiedyś przed „Zaślubinami Arnolfinich” Jana van Eycka.
Uderzył mnie wtedy pewien paradoks.
Na współczesnych van Eyckowi, obraz ten musiał robić wrażenie swoją, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, fotograficznością. Pieczołowitość, a wręcz buchalteryjna skrupulatność, z którą „odmalowuje” on nie tylko głównych bohaterów przedstawianej sceny, ale i wszystkie sprzęty oraz drobiazgi ich otaczające, nie była wcześniej spotykana, a możliwa dzięki zastosowaniu nowej wówczas techniki olejnej.
Na mnie zaś, cała ta zinwentaryzowana rzeczywistość prostej sceny rodzajowej zrobiła wrażenie czegoś znacznie ogólniejszego, ponadczasowego, by nie powiedzieć transcendentnego. Są to, rzecz jasna, jedynie moje intuicje ale wydaje się, że poza wszystkimi innymi walorami tego dzieła, tym co je czyni tak wyjątkowym i ponadczasowym, jest właśnie detal. Paradoksalnie bowiem, policzalność tej rzeczywistości wybija ją poza realność.
Podobnie odbieram krajobrazy u Pietro Perugino („Widzenie św. Bernarda” czy „Portret Francesca delle Opere”) oraz Rafaela („Madonna ze szczygłem”), które będąc jedynie tłem dla głównego tematu, są jednocześnie ważnym nośnikiem nastroju. W krajobrazach tych znowu owo uszczegółowienie i skrupulatne opracowanie detalu nadaje obrazom walor nierzeczywistości, albo raczej rzeczywistości uniwersalnej, a nie jakiejś konkretnej, możliwej do umiejscowienia. Szczególnie w „Widzeniu św. Bernarda” Perugina, w którym zestawienie „konkretnej”, perspektywicznie wykreślonej architektury z wiotkimi drzewkami, na których bez trudu policzyć by można wszystkie listki, ów walor jest wyraźnie widoczny. Widoczny zwłaszcza dla kogoś, kto ma za sobą doświadczenia impresjonistów.

     Powyższe refleksje znajdują swoje odbicie w mojej wypowiedzi w płaskorzeźbie.
W większości moich plakiet podstawową rolę odgrywa płaszczyzna tła.
Jest dla mnie istotne, by była ona czysta, nieskazitelnie gładka.
Na odlanej z lustra szyby płaszczyźnie tak umieszczam detal, który rozumiem jako drobny element większej całości, by uzyskać wrażenie ambiwalencji pomiędzy głębokością przestrzeni przedstawienia a dwuwymiarowością plakiety. Dlatego też, detal występuje tu bądź w formie zwartej, zajmując niewielki fragment plakiety, bądź w formie rozdrobnionych, niejako pojedynczych elementów tak, by zasugerować nieograniczoną przestrzeń krajobrazu nie niwecząc zarazem odczucia płaskości. Owa czysta płaskość tła w połączeniu z bielą gipsu, w niektórych plakietach wydaje się wnosić coś podobnego, jak złote tło w malarstwie.  
     Unikam mocnego modelunku, angażując neutralne tło plakiety w umowną przestrzeń krajobrazu za pomocą bardzo delikatnego rysunku i minimalnego różnicowania wysokości. Zestawienie dużych, pustych płaszczyzn z mocno rozdrobnionym detalem, modelowanym często na granicy czytelności, buduje nastrój spokoju i bezczasowości moich krajobrazów. Krajobrazy te, choć występują w tytule, nie są tematem samym w sobie.  Budują one kontekst dla rozważań nad człowiekiem i jego relacjami nawet, jeśli figura ludzka jest pominięta w danym przedstawieniu.
Inną ważną funkcją, którą pełni detal jest możliwość skalowania. Mimo niewielkich rozmiarów plakiety, pozwala on osiągnąć wrażenie monumentalności, poprzez zestawienie rozległych płaszczyzn z bardzo drobnym elementem, jak figura ludzka czy drzewko.
Niezwykle staranne, czasem wręcz jubilerskie opracowanie detalu, jak i jego skala, mają wywołać odczucie nieograniczoności przestrzeni a zarazem jej kruchości i nierealności.   
      Takie stosowanie detalu nastręcza wiele problemów, z których najistotniejszym jest dekoracyjność. Stwarza ona niebezpieczeństwo popadnięcia w swego rodzaju ckliwość czy „ładność”, którego zresztą w kilku wypadkach nie udało mi się uniknąć. Niemniej jednak, uroda detalu i subtelność rysunku to środki niezbędne, by poprzez kontrast z surowością gipsu osiągnąć określony nastrój. Gips jest dla mnie, przynajmniej jak dotąd, materiałem docelowym. Nie udało mi się znaleźć innego materiału, w którym zestawienie surowości z ornamentyką detalu dawałoby efekt zbliżony. Rozdźwięk między urodą i szlachetnością rysunku a pospolitością gipsu stwarza dobre tło dla refleksji, które staram się swoimi płaskorzeźbami sprowokować.    
 

Grzegorz Maślewski,  Toruń, 2003 r.